Witajcie Kochani :)
na blogu Kolory życia u Moni Fioletowej
trwa zabawa na bardzo fajny, aczkolwiek trudny temat.
Tematem zabawy jest praca, która nam się
nie udała, ma wady, niespełna naszych oczekiwań.
I ja mam takie wytworki, pełne błędów, pokraczne, do niczego nie potrzebne.
Ale jak się człowiek uczy czegoś nowego, to pierwsze prace nigdy nie są idealne.
Wszak człowiek uczy się na błędach.
Dlatego tez nigdy złośliwie nie krytykuję nieudanych prac innych osób, raczej zachęcam do podjęcia następnej próby i nie poddawania się.
A teraz mój pierwszy szydełkowy mis, a raczej stworek
misiopodobny z płetwiastymi łapkami.
Głowa i brzuszek misia wyszły całkiem dobrze, ale łapki to masakra.
No i jeszcze za duże oczka mu dokleiłam.
Misiaczek jest pokraczny, ale go uwielbiam i
mieszka sobie u mnie z innymi misiaczkami.
A teraz drugi miś, jeszcze nie idealny,
ale własnoręcznie wydziergany po wielu wielu próbach.
A oto mój biały ukochany misio:
Zapraszam Was do wspólnej zabawy u Moni.
Pozdrawiam
witaminka
W sumie to ten pierwszy miś jest trochę podobny do sowy.
OdpowiedzUsuńAle fajnie wyglądają :)
Ha ha i tak są fajniutkie :)
OdpowiedzUsuńWidac, widac. Oba sa prześmieszne i może dlatego urocze. Następny misiak będzie już idealny. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFajne miśki:) Mają swój urok:)
OdpowiedzUsuńTen zdechlaczek jest przecudowny takie pokraki są najfajniejsze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńObydwa są super i może przewrotnie to zabrzmi, ale ja chętnie bym przygarnęła rudzielca :)
OdpowiedzUsuńTrening czyni mistrza! Różnica widoczna i bez okularów... :-)
OdpowiedzUsuńTrochę śmieszny ten pierwszy misio. :-))
Misiaki fantastyczne ;) Moje dziecię twierdzi, że to ruchome oczka sprawiają, że moje figurki wyglądają na upośledzone, może rzeczywiście jakiś obłęd w tym lekkim zeziku się kryje ;)
OdpowiedzUsuńPomarańczowy misiek jest boski, bardzo mi się podoba! :-) Ciekawe wyzwanie, jak wrócę do domu to na pewno coś wykopię i dołączę do tej zabawy :-)
OdpowiedzUsuńhhihi ale fajny ten ufoludek :-) tez miałam podobne ufoki ale były to zajączki na wielkanoc , no nic tylko boki zrywać. Ale Twój drugi juz całkiem fajnutki , widac sprawdza się powiedzenia że trening czyni mistrza
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Misiu jest słodziutki, ja tez mam sentyment do takich stworków:-)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa nawet takiego bym nie zrobiła, bo mimo prób, na szydełku umiem zrobić tylko łańcuszek, a gdy kiedyś próbowałam zrobić z niego serwetkę, to mi palec do rękawiczki wyszedł.
OdpowiedzUsuńUrocze są, oczywiście że różnica widoczna między nimi.. ale i jeden i drugi ma w sobie dusze :) Ja wszystkie moje pierwociny składuje w jednym miejscu.. może kiedyś odważe się pokazać ile ich tam mam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.